piątek, 18 grudnia 2020

Rudź / Pauszek – Panta Rhei, część I i II

 



Od dawna jestem miłośnikiem muzyki elektronicznej. Nie jest to może najważniejszy kierunek moich zainteresowań lecz bardzo istotny. Zaczęło się wiele lat temu od Isao Tomity i Tangerine Dream. Przez lata sporo się zmieniło, pojawiły się nowe fascynacje, jednak kierunek w jakim podążali wspomniani twórcy w latach siedemdziesiątych w jakiś sposób zdefiniował moją percepcję tego gatunku. Do dziś bardzo go cenię, choć nie wszystkie dokonania jednakowo mnie fascynują. Cieszę się, że od dłuższego czasu Polska na tym polu nie jest białą plamą. Twórców jest wielu i choć poziom bywa różny, to z pewnością mamy w czym wybierać. Świadczą o tym choćby doroczne spotkania kompozytorów i miłośników tej muzyki organizowane od kilkunastu lat w Cekcynie. Nie chcę przywoływać konkretnych nazwisk w obawie by kogoś nie pominąć. W jakimś sensie kwestię tę rozstrzygnął Tomasz Pauszek zapraszając do swych wcześniejszych projektów LO-FI LO-VE oraz 20 Years Live bodaj najważniejszych krajowych aktorów tej sceny. Korzystając z faktu, że mieszka w moim rodzinnym mieście rozmawiałem z nim kilkakrotnie, a plon tych spotkań znalazł się na tymże blogu. Równie znaczącą rolę w polskiej muzyce elektronicznej odgrywa (w przenośni i dosłownie) Przemysław Rudź – pochodzący z Elbląga, choć na stałe związany z Gdańskiem. Ma w swym dorobku ponad dwadzieścia albumów muzycznych, z których część jest także efektem współpracy z wybitnymi muzykami tej sceny. Obszerny wywiad przybliżający jego postać również można odnaleźć na moim blogu. Nie bez powodu przywołałem obie te postaci, gdyż w efekcie ich wspólnej pracy powstało jedno z najbardziej ekscytujących przedsięwzięć polskiej sceny elektronicznej. Jest nią wydany w 2018 roku album Panta Rhei, opatrzony inspirującą okładką, zaprojektowaną przez Damiana Bydlińskiego (z grupy Lizard). Płyta trafiła na rynek zarówno w formie CD, jak i podwójnego winyla. Została życzliwie przyjęta, tak przez fanów jak i krytyków, co zachęciło obu twórców nie tylko do przygotowania drugiej części, ale także rozwinięcia całego projektu do formy tryptyku. Panta Rhei II miała swą premierę tydzień temu. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że skoro pomysł chwycił to wzorem hollywoodzkich twórców trzeba zrobić sequel, a potem kolejny. Nic z tych rzeczy. Obie części naprawdę trzymają wysoki poziom, a są tacy, którzy twierdzą, że wprawdzie druga część nawiązuje do pierwszej, ale jest jeszcze ciekawsza bo penetruje niezbadane wcześniej obszary. Trudno nie zgodzić się z tym twierdzeniem, zwłaszcza, że doszedł jeszcze jeden dość istotny element, mający bardzo istotny wpływ na odbiór całości. Ale o nim za chwilę.



Początek był prozaiczny. Tomasz Pauszek, jak i Przemysław Rudź to twórcy z ogromnym doświadczeniem. Poznali się na festiwalu Robofest 2012 w Pruszczu Gdańskim. Po jakimś czasie Przemysław Rudź zaproponował wspólną płytę, której motyw przewodni wywodzić się będzie ze znanych słów Heraklita. Przygotował u siebie podkłady czterech utworów. Był to szkielet, który Tomasz Pauszek we własnym studiu wypełnił, dogrywając swoje emocje wyrażone muzyką. Odpowiedź z Gdańska przyszła szybko – jest genialnie i w zasadzie niczego nie poprawiamy. Z połączenia różnych wrażliwości i nieco innych spojrzeń zaistniała nowa wartość, uwypuklająca najlepsze cechy obu twórców, a całość stopiła się do tego stopnia, że trudno wskazać przewagę któregokolwiek z nich. Powstała ilustracyjna muzyka w klimacie nawiązującym do wczesnego Vangelisa, niemal zgodnie z programowym tytułem – płynąca, przelewająca się, relaksująca, a jednak przykuwająca uwagę. Skłania do rozmyślań nad mglistą rzeką, pojawiającą się w tytułach kolejnych części. Bywa intymna choć jest wymagająca. Motyw graficzny z okładki wprawdzie kieruje myśli słuchającego w stronę przemijania, bezkresu i ulotności lecz pozostawia spore pole dla własnych przemyśleń. Można w niej niemal namacalnie poczuć dotknięcie kosmosu, co w sumie nie dziwi, gdyż to właśnie astronomia jest drugą pasją Przemysława Rudzia. On także wziął na siebie ostateczny mix i mastering, mając również w tym zakresie spore doświadczenie.



Teraz dochodzimy do sedna. Jak wspomniałem, tydzień temu miała miejsce premiera drugiej części. By właściwie ją ocenić postanowiłem zrobić pewien eksperyment. Celowo nie słuchałem wcześniej udostępnianych w sieci fragmentów. Nie ukrywam też, że z napięciem jej wyczekiwałem, gdyż na długo przed premierą kilkakrotnie rozmawiałem o tym projekcie z obu twórcami. Postanowiłem więc pierwszy spokojny domowy odsłuch poprzedzić przypomnieniem sobie w całości pierwszej części. Ostatni czwarty utwór kończy się kilku dźwiękowym motywem sugerującym odejście narratora i wybrzmiewa szumem przelewającej się wody. Po zmianie płyty dalej mamy szum rzeki – tej samej, lecz jak chce Heraklit – już nie takiej samej. W tle pojawiają się dźwięki dziecięcych zabaw, które do złudzenia przypominają mi początek A Momentary Lapse Of Reason Pink Floyd. Tam również w tle była rzeka. Ale to jedynie chwila, choć klimat pozostaje, kierując myśl na wstęp do Shine On You Crazy Diamond. To też jedynie moment. Po jakimś czasie pojawia się górujący nad wszystkim motoryczny rytm, przywodzący na myśl najlepsze lata Tangerine Dream. Proszę wybaczyć te skojarzenia, z pewnością można odnaleźć inne, bardziej pasujące porównania. To nieistotne. Ważne, że owa motoryczna sekwencja rozjaśniona rozlanymi plamami niczym wir porywa słuchającego w podróż. Po chwili całość nieco zwalnia. Mamy kolejny motyw, i tak dalej i dalej… Struktura jest przemyślana, brzmienia nietuzinkowe i choć pierwszy utwór trwa ponad dwadzieścia dwie minuty, to nie ma w nim miejsca na nudę.


Druga kompozycja, bardziej ambientowa, jest nieco wolniejsza. To dobrze, myśli krążą swobodnie, dają się uwieść tokiem narracji. Bo Panta Rehi II ma określony program. Jest to w zasadzie płyta koncepcyjna, choć nie pada tu ani jedno słowo. Za tę sferę odpowiedzialny jest trzeci, niewymieniony dotąd twórca – Wiktor Niedzicki – fizyk, dziennikarz radiowy i telewizyjny, wykładowca akademicki i autor programu Laboratorium. To jego sylwetka widnieje wewnątrz okładki i na plakacie dołączonym do albumu. Jest równorzędnym partnerem obu muzyków. Jego esej o początkach świata, pełen znaków zapytania i bardziej bądź mniej możliwych hipotez tworzy warstwę narracyjną albumu. To bardzo ważna część płyty. Chyba warto zapoznać się z nim przed jej przesłuchaniem. W wersji audio został dołączony jako dodatkowa płyta CD, zarówno do wydania cyfrowego, jak i analogowego. W tej ostatniej dodatkowo został przetłumaczony na język angielski i w takiej dwujęzycznej formie trafił na dołączoną wkładkę. Wspomniana płytka audio jest także uzupełnieniem wydania CD. Dlaczego jest tak ważny? Próbuje znaleźć odpowiedź na pytania, które dziś pochłonięci milionem spraw coraz rzadziej sobie zadajemy. Panta Rehi II daje nam czas do refleksji. Po zapoznaniu się z przemyśleniami Wiktora Niedzickiego muzyka Rudzia i Pauszka nie brzmi już tak samo. Nie jest bezimienna. Pięć utworów i ich klimat to dobry czas na refleksję o tym skąd przychodzimy i co jest absolutem. Można o tym rozmyślać nad kolejną odsłoną mglistej rzeki. W konkluzji i tak dojdziemy do myśli Heraklita, choć ona nie zamyka tematu. W czasach nieustannej pogoni za ułudą może stać się katalizatorem duchowego katharsis.


Czego możemy spodziewać się w trzeciej odsłonie tryptyku? Dziś trudno powiedzieć, tym bardziej, że nie wiedzą tego nawet sami twórcy. Będzie to z pewnością dalsza część fascynującej podróży po świecie, w którym wszystko płynie, podlegając ciągłym zmianom. Obie dotąd opublikowane już teraz zachęcają do powrotów i prowokują by odkrywać drzemiące w nich barwy. A skoro o barwach mowa – wydanie analogowe dostarcza ich w obfitości. Zarówno pierwsza jak i druga część pozwala cieszyć się z projektu graficznego w rozsądnej wielkości i odkrywać w nim coraz to nowe przesłania. Muzyka pierwszej części znalazła się na dwóch karminowych półprzezroczystych winylach, zaś winyle części drugiej mają barwę bursztynu. Co nas czeka za rok? Myślę, że trzecią część rozpocznie szum wiatru, jednak poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko.

słuchacz




1 komentarz:

  1. Piękna polszczyzna i znajomość tematu. A poza tym kultura słowa i empatia. Szacun i podziękowania :)

    OdpowiedzUsuń